Niektórzy od samego początku mają być Darem: niespodzianką, prezentem, wyczekaną przyjemnością. Adaś od początku jest właśnie nim, Darem.

Magda i Kamil mieli termin porodu na 29 marca. 29 marca wypadały też 32. urodziny Magdy. Adaś postanowił narodzić się dwa dni przed nimi, by cała rodzina już okrzepła po intensywnych emocjach mogła je świętować wspólnie. W warunkach szpitalnych Magda w urodziny może wyszłaby z oddziału położniczego. A tymczasem urodziny zarówno swoje, jak i drugiego synka, Adasia, przeżyła w domu.

Gdy 27 marca rano odebrałam niespodziewany telefon od Kamila, że Magda ma skurcze co 3 minuty, pierwsza moja myśl była optymistyczna: no, to chyba nie mam po co jechać.

Szybko się jednak przeorganizowaliśmy (Hej, nie jedź jednak dzisiaj do pracy, raczej z niej szybciutko wróć) i w domu Magdy i Kamila byłam krótką chwilę po położnej.

Położna Magda zwróciła się do mnie bardziej z informacją niż pytaniem, że się skądś znamy. I rzeczywiście 4 lata wcześniej się widziałyśmy w sprawie mojej bliźniaczej ciąży… Wszystko zatacza kręgi, koła, spotkania i spotkania… Nie bywają przypadkowe.

A Magda i Adaś, skoro my już byliśmy w komplecie w salonie, Starszy Brat w żłobku, ruszyli z porodem w tempie niebywałym. Zdążyłam pokroić Magdzie owoce na śniadanie, pomóc Kamilowi w rozkładaniu basenu porodowego w salonie, gdy położna już wołała z łazienki, że właściwie nie ma to już sensu i lepiej żebyśmy przyszli do wanny.

W samo południe Adaś wypłynął do wanny: w kompletnym spokoju, ciszy kosmicznej, w wielkiej harmonii, bez jednej kropelki krwi…

Dalsza historia jest już na zdjęciach, aż do pierwszej wizyty Babci, w domu godziny odwiedzin dla bliskich są zawsze…